Najnowsze wpisy, strona 1


wrz 16 2005 Jakiez to zabawne
Komentarze: 2

Jakież to zabawne.... pisząc pierwsze słowa.... już u zarania miałem pragnienie wyrazić wszyto... wszystko co istotne... aż brakło słow. Gorące lato pochłoneło mnie upalnie. Opalone ramiona i brzuch i twarz. Owoce lata. Dziś trochę zmokłem, ciepły deszcz, i słońce, tak lubię. Błyszczące oczy śmiejącego się psa, i jego białe kiełki i język.. upalnie. Siedziałem zgrzany na ławce w słońcu wsłuchany w jego szczekanie. Pies zatoczył koło hałaśliwie szczekając i wrócił  u mych stóp wyróżniając się jasnopopielatą kudłatą sierścią na tle jeszcze zielonej trawy. Trawy jeszcze nie ściętej i nie wyschniętej. Nikogo nie ma, cisza.  Zastanawiałem się przez chwile czy czytałaś moje uprzednie te śmiesznie pierwsze słowa... uśmiechałem się. Otwieram gazetę lezącą  w moim cieniu,  Desperacja ile już ofiar ściągnęła wschodnia wojna.  Cóż zrobisz jak ci wszystkich zabiją?. Odwet.... nieuchronny i zrozumiały. Są oczy które wszystko wypłakały więc tylko jedna prowadzi droga. Przewracam stronice. Przecież to takie oczywiste, kat i ofiara, ofiara i kat. Nie ma winnych i niewinnych. Są tylko czyny i ból i widownia.  Akcja i pogorzelisko.  Czuje gorąco słońca grzejąc się.. i wyobrażając rozwalone zwłoki. Rozsianie, gorąco. Ale jeszcze bardziej wyobrażam sobie dwie kobiety idące, nerwowo się rozglądające, ostatnie minuty, skwar, tłum. Dwie kobiety, ich oczy. Ich spojrzenia i świadomość. Zaraz będzie po wszystkim. Potem będą te stosy ciał, ale to nie ważne,  będzie rozmach, będzie  upust nie dającemu spokoju napięciu.  Leżące ciała są jakby. nutami., bo i nie ma słow. Nie tłumacze nikogo. Może nie maja racji, ale co zrobił byś jak zabili by ci najbliższych.... i odwetu nie ma końca. Ból zrodził zdecydowanie.

Zamknąłem oczy. Nie ma tu końca .. jak wirujące planety. I słońca i cale  systemy. Kręcą się i wiją póki  starczy rozmachu. Rozmachu na długie miliardy lat. Ta sama siła ciążenia.

 

Wczoraj zerkałem na fragmenty lapidarium, ma racje autor. Prawda to luksus, a większość szuka otuchy, pewności, jakiejś  ułudy co do wybranej drogi.. Jaka to cudna nieświadomość. Prawda to abstrakcja, a my tak bardzo szukamy konkretów. Może tu się kryje wszelka podejrzliwość i zazdrość? Ten  męczący stan podejrzliwości. Zazdrość, piekielne uczucie.

 

Akcja jak napisać akcje.. haha ten nieustanny problem, a żyjemy każdy z nas w swoich czasach. Cóż wiec napisać. Ze nie rozumiem do końca co się dzieje. Któż zrozumie wszelkie kulisy... wojny, gierki, agresja, rozpusta, kłamstwa, gdzieś w tym morzu pływają rybki prawdy.

 

Niezależnie od przybytku dobrze jest umieć żyć jak Robinson Cruzoe. Ale nie spaśmy się jak te prosiaki na rzeź.  Ale o czym to chciałem mówić. Właśnie. O prywatności.  Czy umiesz sobie wyobrazić dom, mieszkanie, choćby hipotetycznie gdzie było by ciebie stać, nie mieć płotu, ogrodzenia, ani drzwi na klucz. Wyobraź sobie ten . absurdalny  stan rzeczy.  Z czym i jak wygląda taki dom, podwórze, twoje życie i czynności. Czyż nie nabierają innego charakteru? Rzeczy ciebie przestają obezwładniać, posiadać. Ale powiesz. Taki dom to nie azyl.  Szczególnie teraz, kiedy mi nie spokojnie, nie odpocznę w takim domu, nie nabiorę sił.  Hej wędrowny dziki ptaku. Może ty odpowiesz na te pytanie.  Odysie  gdzie twój dom. Sinbadzie podróżniku gdzie są twoje kąty? Może to ułuda.  Nasz dom to może czynności, a nie posiadanie. Nasz dom to dotyk, kochanie, pieszczota, pasja. Dlaczego nas nie uczą tego rodzice?!. Mało uczą,  jestem kaleki.

catblack : :
wrz 16 2005 Grecja
Komentarze: 1

No i się nie zawiodłem, znów miałem okazję czytać ciekawe wytwory literackie pewnej Pani. Jednak cos się tutaj dzieje.:)  Cale dwa tygodnie teraz miałem bardzo zabiegane w pracy i nie miałem kiedy prawdę mówiąc, móc wspomnieć i napawać się minionym pobytem w Grecji.

Moja pierwsza wyprawa i to w miejsce najbardziej przeze mnie wymarzone. Co prawda pobyt trochę „umilały” fochy jednej znajomej ale biorąc całokształt mojego tam pobytu jestem przepełniony tą przepiękną krainą. Czułem się tam jak w domu, już nie tyle, że jest  tam bardzo słonecznie ale jest również na tyle wilgotno, że nie czuje się tego całego skwaru, lekko się oddycha. Po powrocie do Polski czułem się gorzej i szybciej się męczyłem. Ale nie myliły mnie przeczucia,  że tam jest dla mnie jak w domu, równiny przeplatane z górami i masywami oraz zatokami. Co za fantastyczny kontrast góry i morze tak blisko siebie.

Co zrobić by tam zamieszkać? Nie wiem. Ale przedziwne to uczucie kiedy spełniają się własne oczekiwania i fantazje dotyczące jakiś miejsc, że takie są i, że dają ukojenie. Starałem się zwiedzić miejsca niezbyt odwiedzane przez turystów, i tym bardziej czułem iż jestem tam jak u siebie.

Wszystko dla mnie ma tam pewien taki  trochę oniryczny smaczek, swojski a zarazem nastrój przeciągającego się poranka i południa. A  to moje ulubione pory dnia. Bardzo mnie nastrajające i ładujące. Przez krótki okres mego tam przebywania i biegania gdzie tylko oczy poniosły, nie czułem żadnego znużenia. Moi Polscy znajomi  mimo zaciekawienia okazywali daleko idącą leniwość i ospałość, a niektóre osoby były zainteresowane wyłącznie plażą nie interesując się w ogóle krajem czy okolicami. Na ignorancję nie ma lekarstwa.

Dlaczego o tym wszystkim piszę, ponieważ podoba mi się specyficzna swojskość tego kraju, może im się udało nie pędzić tak jak większości osób omotana  zachodnią kulturą i wartościami. Czuje się tam pewien luz i niespieszne życie bez wyrzutów sumienia że "marnuje się" czas, ani też bycie bez jakieś niepotrzebnej  wulgaryzacji.

Wiem też ze na pewno nie jest tam tak różowo jak wszędzie zresztą, trzeba z czegoś żyć, ale samo miejsce myślę może na tyle oddziaływać, że można swoje życie potoczyć trochę innymi torami, mniej materialnymi.

catblack : :
wrz 15 2005 Kosmiczna audycja
Komentarze: 3

Kosmiczna audycja, bije mi szybciej serce. Dźwięki nabrzmiewają we mnie. Słyszysz to co ja? Skąd to dobiega? Nie wiem. Muzyka, drgania cząstek umysłu. Jestem spokojnie niespokojny. Rozumiesz to?, nie wiem, pisząc te myśli, spisując je nie wiem kto je czyta, mogę tylko wyobrażać, że ktoś kiedyś, cokolwiek. Ale, że słyszę, tu i teraz to fakt bezsporny.  Czasami komuś się tak udaje, fenomenalnie otworzyć te przedziwne wrota i spisać co te uszy duszy usłyszały. Tak, ten cały pomysł z lotem, tak twoim celem Ikarze nie jest taki głupi. Słyszysz to. Wszystko tak przeplata się w tą melodyjną mozaikę. Zbieraj te czarne pióra, układaj pióropusze. Piórkowe ornamenty.  Nie  ma czasu, nie czujesz? Goni ten  czas, czas na ziemi zawsze gonił, piekło czasu. Kto to wymyślił. Zegary tykające niezmiennie dla wszystkiego i wszystkich.  Cały w tym urok bez czasu nie było by eksplozji, a bez eksplozji czasu. Posłuchaj serenady o tym, Mozart gra. W innym czasie wciąż spisuje na nowe wszystkie nuty jakie mu podpowiada dusza. Syzyfowa praca. Namiętności. Nie uciekł od nich. Wręcz przeciwnie, zaśmiał się Ikar. Tu nie można czuć spokoju, szarpany ciśnieniem wewnętrznym rozgląda się jak kot. Co robić? Oddać się namiętnością jakie tylko wyłaniają się z naszych skrytych myśli?  Nie wyuzdaniu, a może też, ale namiętnościom, uczuciom, jakie to rozkoszne. Namiętnie patrzeć w Twoje oczy, czuć spojrzenia, gesty i śmiech. Pamiętasz? Mam nadzieje, że to właśnie Ty czytasz moje słowa. Pięknymi oczyma. A ja głaszcze twoje włosy i czuje zapach. Taka delikatna jesteś. Muzyka. Słyszysz ją wraz ze mną i pryska wszelkie zwątpienie i strach. Leżymy razem w twoim łóżku, oplata nas ciepła pościel rozgrzana od naszych nagich ciał. Nic więcej nie trzeba.

Kosmiczna muzyka, wciąż gra, odtwarza wszystko raz jeszcze i wciąż na nowo tworzy wszystko co dane nam jest czuć. Budzi nas do dotyków.

Słuchając ją spoglądamy śmielej w te czeluście okalającego nas bezmiaru. Już przestaje być to dla nas czarna toń, ale bezkresami, pozwalającymi rozwinąć skrzydła. Bezkresy i cichy twój oddech, jak kosmiczne pulsary, rytm nieskończony i wciąż mocny. Pieszczę Ciebie czując twój smak. Łaknę.

Ikarze, niech muzyka gra, wciąż gra. Niech będzie podpowiedzią na dalsze kroki. Podpowiedzią, wszelkimi mądrościami tak bardzo teraz potrzebnymi, wskazówkami  do zbudowania skrzydeł, do lotu, do nawigacji. Muzyka to twoje tropy, nić Ariadny. Tak. Kobiecy wdzięk by przejść te labirynty. Trzymaj nić mocno, ale nie za mocno byś nie zerwał jej brutalnie. Słyszysz? Jeśli słyszysz zanurz się odważnie w te odmęty i zmrok tych dziwnych labiryntów. Masz odwagę? Tylko nie zapomnij gdzie ma cię  doprowadzić, i że trzymasz nić Ariadny a nie dzikiego węża w dłoni. Nie zapomnij nie daj się zmamić. Poczuj pocałunek na drogę. Drogę do nigdy nigdy. Idę z Tobą pod postacią nici, Muzyka, kosmiczne radio wciąż gra, nie ustaje, napędzane energia słoneczną. Odgońmy chmury. Niech gorące i jasne promienie ładują baterie. Niech nie przestaje grać. Nowe wymiary. Boskie wrota przekrocz je a nie daj się zgubić, potrafisz? Oszalejesz? Tego nigdy nie wiesz. Zbieraj pióra byś nie spadł jak ten dziki anioł z czerwonymi oczyma.

Gdzie mój kot? Ikar czuje niepokój. Zły sen, zgubił w nim zielone oczy i delikatne  jej ciałko, kruszyna wyglądająca i spłoszona.  Nie może zgubić, te wiecznie ciekawe i oczekujące jej oczy. Dlaczego świat zwierząt uważany jest za gorszy? To jest kłamstwo, nieprawda. Ikar przyglądał się brykającemu kotu za jakiś papierowym drobiazgiem jak w jakiś takt niesłyszalnego dla niego rytmu. Tak, rytmu kociego rytmu, małej kociej duszyczki. Przecież codziennie patrzy na mnie, może z ciekawością i oczekiwaniem czy też to słyszę. Nie może być inaczej. Mój dom, kocie małe serducho.

 

I ja słyszę swoją muzykę. Sączy się do mnie jak miód dzikich pszczół w tą czarną noc.

 

 

catblack : :