Archiwum 16 września 2005


wrz 16 2005 Motyle
Komentarze: 1

Podobają mi się motyle, czy widziałaś ich tysiące, albo pojedyncze, fruwające, latające, migoczące, ah  tysiące.

Jaki to cudny motyw na ścianie, mgławica motyli. Papierowych, japońskie barwne orygami...  tylko ktoś strasznie cierpliwy je mógł złożyć.

Dom cierpliwego układacza motyli. Kocie motywy, motyli wdzięk. Jutro zacznę plaskorzeźbę, wyłaniające się gliniane  rośliny i koci grzbiet i wąsiki z zielonymi oczyma, pyszczek, niuchający. Moje dłonie proszą by to ułożyć, ulepić.

 Jutro.... tak się stanie, na pewno. Już zmierzch, ale wiesz, w oczach mam masę słonecznego blasku, porannego. Co za uczucie, nieustannie czuje promienie, blask, mityczna aureola, śniłem niedawno, że całe morze śródziemne jest wielką  świetlistą aureolą, kolebką. Czyż nie stamtąd wynurzyli się nasi pierwsi ojcowie, nowe horyzonty.

Wynurzyli się z morskiej słonej świetlistej wody i spoczęli na głazach chłonąc słoneczne promienie odpoczywając, głębokie oddech, oddychali głęboko odpoczywając, nabierając tchu, sil, ciepła. 

Już zmierzch, wszystko pożera  ciemna  tonacja. Ojcowie, mityczni bogowie, I ty Kolosie z Marusosi biegałeś po greckich wybrzeżach. Trochę słońca chwytałeś trochę słońca.

 

catblack : :
wrz 16 2005 Jakiez to zabawne
Komentarze: 2

Jakież to zabawne.... pisząc pierwsze słowa.... już u zarania miałem pragnienie wyrazić wszyto... wszystko co istotne... aż brakło słow. Gorące lato pochłoneło mnie upalnie. Opalone ramiona i brzuch i twarz. Owoce lata. Dziś trochę zmokłem, ciepły deszcz, i słońce, tak lubię. Błyszczące oczy śmiejącego się psa, i jego białe kiełki i język.. upalnie. Siedziałem zgrzany na ławce w słońcu wsłuchany w jego szczekanie. Pies zatoczył koło hałaśliwie szczekając i wrócił  u mych stóp wyróżniając się jasnopopielatą kudłatą sierścią na tle jeszcze zielonej trawy. Trawy jeszcze nie ściętej i nie wyschniętej. Nikogo nie ma, cisza.  Zastanawiałem się przez chwile czy czytałaś moje uprzednie te śmiesznie pierwsze słowa... uśmiechałem się. Otwieram gazetę lezącą  w moim cieniu,  Desperacja ile już ofiar ściągnęła wschodnia wojna.  Cóż zrobisz jak ci wszystkich zabiją?. Odwet.... nieuchronny i zrozumiały. Są oczy które wszystko wypłakały więc tylko jedna prowadzi droga. Przewracam stronice. Przecież to takie oczywiste, kat i ofiara, ofiara i kat. Nie ma winnych i niewinnych. Są tylko czyny i ból i widownia.  Akcja i pogorzelisko.  Czuje gorąco słońca grzejąc się.. i wyobrażając rozwalone zwłoki. Rozsianie, gorąco. Ale jeszcze bardziej wyobrażam sobie dwie kobiety idące, nerwowo się rozglądające, ostatnie minuty, skwar, tłum. Dwie kobiety, ich oczy. Ich spojrzenia i świadomość. Zaraz będzie po wszystkim. Potem będą te stosy ciał, ale to nie ważne,  będzie rozmach, będzie  upust nie dającemu spokoju napięciu.  Leżące ciała są jakby. nutami., bo i nie ma słow. Nie tłumacze nikogo. Może nie maja racji, ale co zrobił byś jak zabili by ci najbliższych.... i odwetu nie ma końca. Ból zrodził zdecydowanie.

Zamknąłem oczy. Nie ma tu końca .. jak wirujące planety. I słońca i cale  systemy. Kręcą się i wiją póki  starczy rozmachu. Rozmachu na długie miliardy lat. Ta sama siła ciążenia.

 

Wczoraj zerkałem na fragmenty lapidarium, ma racje autor. Prawda to luksus, a większość szuka otuchy, pewności, jakiejś  ułudy co do wybranej drogi.. Jaka to cudna nieświadomość. Prawda to abstrakcja, a my tak bardzo szukamy konkretów. Może tu się kryje wszelka podejrzliwość i zazdrość? Ten  męczący stan podejrzliwości. Zazdrość, piekielne uczucie.

 

Akcja jak napisać akcje.. haha ten nieustanny problem, a żyjemy każdy z nas w swoich czasach. Cóż wiec napisać. Ze nie rozumiem do końca co się dzieje. Któż zrozumie wszelkie kulisy... wojny, gierki, agresja, rozpusta, kłamstwa, gdzieś w tym morzu pływają rybki prawdy.

 

Niezależnie od przybytku dobrze jest umieć żyć jak Robinson Cruzoe. Ale nie spaśmy się jak te prosiaki na rzeź.  Ale o czym to chciałem mówić. Właśnie. O prywatności.  Czy umiesz sobie wyobrazić dom, mieszkanie, choćby hipotetycznie gdzie było by ciebie stać, nie mieć płotu, ogrodzenia, ani drzwi na klucz. Wyobraź sobie ten . absurdalny  stan rzeczy.  Z czym i jak wygląda taki dom, podwórze, twoje życie i czynności. Czyż nie nabierają innego charakteru? Rzeczy ciebie przestają obezwładniać, posiadać. Ale powiesz. Taki dom to nie azyl.  Szczególnie teraz, kiedy mi nie spokojnie, nie odpocznę w takim domu, nie nabiorę sił.  Hej wędrowny dziki ptaku. Może ty odpowiesz na te pytanie.  Odysie  gdzie twój dom. Sinbadzie podróżniku gdzie są twoje kąty? Może to ułuda.  Nasz dom to może czynności, a nie posiadanie. Nasz dom to dotyk, kochanie, pieszczota, pasja. Dlaczego nas nie uczą tego rodzice?!. Mało uczą,  jestem kaleki.

catblack : :
wrz 16 2005 Grecja
Komentarze: 1

No i się nie zawiodłem, znów miałem okazję czytać ciekawe wytwory literackie pewnej Pani. Jednak cos się tutaj dzieje.:)  Cale dwa tygodnie teraz miałem bardzo zabiegane w pracy i nie miałem kiedy prawdę mówiąc, móc wspomnieć i napawać się minionym pobytem w Grecji.

Moja pierwsza wyprawa i to w miejsce najbardziej przeze mnie wymarzone. Co prawda pobyt trochę „umilały” fochy jednej znajomej ale biorąc całokształt mojego tam pobytu jestem przepełniony tą przepiękną krainą. Czułem się tam jak w domu, już nie tyle, że jest  tam bardzo słonecznie ale jest również na tyle wilgotno, że nie czuje się tego całego skwaru, lekko się oddycha. Po powrocie do Polski czułem się gorzej i szybciej się męczyłem. Ale nie myliły mnie przeczucia,  że tam jest dla mnie jak w domu, równiny przeplatane z górami i masywami oraz zatokami. Co za fantastyczny kontrast góry i morze tak blisko siebie.

Co zrobić by tam zamieszkać? Nie wiem. Ale przedziwne to uczucie kiedy spełniają się własne oczekiwania i fantazje dotyczące jakiś miejsc, że takie są i, że dają ukojenie. Starałem się zwiedzić miejsca niezbyt odwiedzane przez turystów, i tym bardziej czułem iż jestem tam jak u siebie.

Wszystko dla mnie ma tam pewien taki  trochę oniryczny smaczek, swojski a zarazem nastrój przeciągającego się poranka i południa. A  to moje ulubione pory dnia. Bardzo mnie nastrajające i ładujące. Przez krótki okres mego tam przebywania i biegania gdzie tylko oczy poniosły, nie czułem żadnego znużenia. Moi Polscy znajomi  mimo zaciekawienia okazywali daleko idącą leniwość i ospałość, a niektóre osoby były zainteresowane wyłącznie plażą nie interesując się w ogóle krajem czy okolicami. Na ignorancję nie ma lekarstwa.

Dlaczego o tym wszystkim piszę, ponieważ podoba mi się specyficzna swojskość tego kraju, może im się udało nie pędzić tak jak większości osób omotana  zachodnią kulturą i wartościami. Czuje się tam pewien luz i niespieszne życie bez wyrzutów sumienia że "marnuje się" czas, ani też bycie bez jakieś niepotrzebnej  wulgaryzacji.

Wiem też ze na pewno nie jest tam tak różowo jak wszędzie zresztą, trzeba z czegoś żyć, ale samo miejsce myślę może na tyle oddziaływać, że można swoje życie potoczyć trochę innymi torami, mniej materialnymi.

catblack : :