Najnowsze wpisy


sty 11 2007 Poranny styczeń
Komentarze: 2

Jest rano wczesnie, jestem sam w biurze , czuje sie zmeczony, wczoraj znów mialem cięzkie rozmowy z dziewczyną. Nie wiem gdzie to zaprowadzi, naprawde nie wiem..

Staram sie teraz zebrac myśli, chcialem napisac pewną małą recenzją o książce która bardzo mi sie spodobała, ale..

Ale nie moge zebrac myśli, zrobie herbatę i może cos wymyślę, alczkolwiek zbliża się sesja i czas powtorzyć materiały, tak.. o ile uda mi sie skupic. W gazetach netowych żadnych na razie ciekawych wieści, Moze pozniej coś napiszą. A ja pozdrawiam porannie blogowiczow tu zaglądających.

catblack : :
wrz 18 2005 Noc
Komentarze: 2

Noc, cisza.... Cicho brzmiąca. Cisza..., Nie ma już cieni, bo wszystko jest czernią i dalekimi gwiazdami. Które ozdabiają chwile po chwili.

Noc wszystko zamyka, zmniejsza.. I pogłębia.. A gwiazdy.. Jakoś tak.. Amoralnie przeczą.. Nocy. Pełniej niż pojedyncza bliska gwiazda ukazują bezmiar wszystkiego.

 

catblack : :
wrz 18 2005 Levinans
Komentarze: 3

Jednak z czasem stwierdzam, że przytoczony poniżej fragment jest dla mnie coraz bardziej aktualny, albo inaczej, nie traci na aktualności.

"Istnieje się - pisze Levinans - nie tylko swym bólem i swą radością, istnieje się z bólów i z radości. Ten sposób istnienia aktu, który dla aktu polega na tym, że akt żywi się swą własną aktywnością, jest właśnie używaniem (jouissance) chleb i praca nie odrywają mnie w pascalowskim znaczeniu tego słowa od nagiego faktu istnienia, ani nie okupują pustki mojego czasu - używanie jest ostateczną świadomością wszystkich treści, jakie tylko wypełniają moje życie - ono je obejmuje.

Jednak pewne lektury są  kopalnią idei które odkrywamy w czasie. Po latach stwierdzam, że pewne poglądy jednak się sprawdzają, mimo iż wysnute były bardzo dawno temu.

Dziś staram sobie przypomnieć nazwisko pewnego bodajże średniowiecznego  mędrca, ale książka w której był on wymieniany pożyczyłem:) Już wiem, dobrze trzymać różne szpargały. Po głowie mi dziś chodzi Mistrz Eckhart. Gdzieś w tle żarzy się mistyka.

Dlaczego to wszystko tutaj przytaczam, ma to dla mnie jednak związek z pewnym podejściem do rzeczywistości. Aby cokolwiek się robiło nie było jakimś marnym plagiatem czy bezwolnym działaniem.

A mój Kot grzeje się w słonecznym blasku, bardzo relaksacyjny widok, sam chyba się tak legnę:) w końcu jest niedzielne południe.

 

catblack : :
wrz 17 2005 Partenoński fryz
Komentarze: 1

Dziś dokonałem małego odkrycia, jednak wciąż uczę się spostrzegać, to, co się znało od dawna okazało się zupełnie inne. Obraz Sir Lawrence Alma- Tadema, wytrawnego pasjonaty antyku, pod tyt.“Phidias Showing the Frieze of the Parthenon to his Friend” , Który o ja wielki ignorant  zawsze ignorowałem.

Ty niedouczony ignorancie powiedziałem sobie wpatrując się w malowidło.

Kiedy to szukając, co tylko możliwe pod hasłem fryz Partenoński trafiłem na znany mi przecież obraz. Przyglądając się  raz jeszcze, zaskoczony puknąłem się w czoło. Przecież wszystko stało się nagle jasne. To nie jest od taki sobie obraz przedstawiający jakiś dawnych burżujów, o nie. Przedstawione jest tam rusztowanie przy samej ścianie fryzu w Partenonie. Ukończenie prac i podziwianie ich przez wolnych Ateńczyków, jeszcze nie zdjęte rusztowania, jeszcze pewnie świeża farba schnie na marmurowych płaskorzeźbach.

Tak, barwionych płaskorzeźbach o słodki Zeusie. A raczej słodka Ateno. Procesja do twych stóp. Jeźdźcy wyryci na wieki w kamieniu do dziś twardo stąpający. Sztuko ponad czasy i moja  żałosna ślepota. Obraz czasów świetności. I rzeźby do dziś rzucające czar pięknych jeźdźców.

Nasze europejskie korzenie, wspólna wiara i energia, jeszcze tląca się kamiennie na szczycie Akropolu. To jest moje odkrycie. Patrzyłem i nie widziałem. Teraz chciałbym raz jeszcze realnie móc spojrzeć na kamienne płyty śpiące w mroku sal muzealnych i spojrzeć raz jeszcze oczami malarza wyobrażając sobie ich barwność i świetność. Jeszcze raz i jeszcze raz aby się nasycić. Nadzy jeźdźcy trzymający za grzywy nieokiełzane nieobjuczone rumaki, kamienni, utrwaleni. Zazdroszczę rzeźbiarzowi, rzeźbiarzom zdolności stworzenia kamiennych cudów i chodź by dotyku marmurowych dzikich koni. Dotyku zastygłych grzyw i mięśni kroczących w niemym oddaniu Bogini. Spękanych brył. Wciąż uczymy się patrzeć, nasze oczy, nasze zmysły wciąż obdarowują nas nowymi niespodziankami.

catblack : :
wrz 16 2005 Motyle
Komentarze: 1

Podobają mi się motyle, czy widziałaś ich tysiące, albo pojedyncze, fruwające, latające, migoczące, ah  tysiące.

Jaki to cudny motyw na ścianie, mgławica motyli. Papierowych, japońskie barwne orygami...  tylko ktoś strasznie cierpliwy je mógł złożyć.

Dom cierpliwego układacza motyli. Kocie motywy, motyli wdzięk. Jutro zacznę plaskorzeźbę, wyłaniające się gliniane  rośliny i koci grzbiet i wąsiki z zielonymi oczyma, pyszczek, niuchający. Moje dłonie proszą by to ułożyć, ulepić.

 Jutro.... tak się stanie, na pewno. Już zmierzch, ale wiesz, w oczach mam masę słonecznego blasku, porannego. Co za uczucie, nieustannie czuje promienie, blask, mityczna aureola, śniłem niedawno, że całe morze śródziemne jest wielką  świetlistą aureolą, kolebką. Czyż nie stamtąd wynurzyli się nasi pierwsi ojcowie, nowe horyzonty.

Wynurzyli się z morskiej słonej świetlistej wody i spoczęli na głazach chłonąc słoneczne promienie odpoczywając, głębokie oddech, oddychali głęboko odpoczywając, nabierając tchu, sil, ciepła. 

Już zmierzch, wszystko pożera  ciemna  tonacja. Ojcowie, mityczni bogowie, I ty Kolosie z Marusosi biegałeś po greckich wybrzeżach. Trochę słońca chwytałeś trochę słońca.

 

catblack : :